sobota, 2 lutego 2013

Rozdział IV - Podglądacz



Klaus:

Jestem wściekły. Znowu chciałem dobrze. Pierwszy raz od tylu setek lat czułem coś takiego. Ja, najsilniejsze stworzenie na Ziemi chce dobra dla jednej, małej, praktycznie nic nie znaczącej istotki. Wróć, dla mnie znaczącej z każdym dniem coraz więcej. Postanowiłem, że pójdę do jej domu, aby już tam na nią czekać i szczerze z nią porozmawiać. Tylko, żeby Liz nie było w domu, bo może być trochę niebezpiecznie. Stwierdziłem, że poczekam na nią w jej pokoju, w razie różnych ewentualności będzie miała mniejszą szansę ucieczki.
Dotarłem już do domu Forbesów, Caroline jeszcze nie było. Sprawdziłem, czy jest pani szeryf, też jej nie było. Spokojnie wszedłem więc na górę i powędrowałem do jej pokoju, w którym panował niewiarygodny bałagan. Wszędzie leżały książki, ubrania, kosmetyki. Usiadłem na łóżku i czekałem, aż się zjawi. Nagle usłyszałem dźwięk otwierania się drzwi, później kroki po schodach i wtedy Caroline weszła do pokoju. Widok jej wyrazu twarzy był bezcenny, to było wymieszanie złości, zdziwienia i chyba radości też.
-Co ty tutaj robisz? Zmieniłeś zdanie i chcesz jednak mnie zabić? Szybko, czy żebym cierpiała? - zapytała Caroline ze złością.
-Nie. Przyszedłem poważnie porozmawiać. Swoją drogą, gdybym chciał cię zabić, zrobiłbym to już dawno. – starałem się zrobić przy tym najpoważniejszą minę, aby ukryć strach przed tą rozmową.

Caroline:

Ciekawa jestem o czym on chce porozmawiać?
-No to o co chodzi? Interesuje mnie co masz mi do powiedzenia.

Klaus:

Cholera, nie mam pojęcia od czego zacząć. Pierwszy raz czymś tak błahym tak się denerwuję, boję się reakcji Caroline. Spodziewam się, że nie będzie szczęśliwa.
-Caroline Forbes, moja droga, chciałbym oznajmić ci, że przez ten tysiąc lat nie czułem do nikogo tego, co czuję do ciebie. Wiem, że pewnie pomyślisz, że to jakiś podstęp, żeby zabić was wszystkich, ale mylisz się. Chcę, żebyś mi zaufała i nie bała się przebywać w moim towarzystwie, bo zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna, bez względu na wszystko. - wypowiedziałem te słowa patrząc ciągle na jej reakcję. Najpierw była chyba bardzo zdziwiona, później chyba jednak ucieszyła się z moich słów. Gdyby jeszcze odwzajemniała moje uczucia..
Caroline nie wiedziała co mi odpowiedzieć. Patrzyła się tępo na kapę swojego łóżka, w końcu odezwała się.
-Chciałabym ci zaufać, ale po tym wszystkim co zrobiłeś nie wiem czy będę w stanie. Tyle razy pokazywałeś swoje niezdecydowanie i gwałtowność. Zawsze będę ci wdzięczna za uratowanie mi życia, tego możesz być pewien, jednak na zaufanie trzeba sobie zasłużyć.
Miała rację. Nie miała ani jednego powodu, żeby wierzyć w moje słowa, lecz może nie wszystko jeszcze stracone. Kto by pomyślał, że zechcę się zmienić dla jednej osoby.
-Czas się pożegnać. Do zobaczenia Caroline.
Nie czekając na odpowiedź wyszedłem z jej domu i puściłem się biegiem w stronę swojej rezydencji. Zanim zdążyłem podejść do drzwi, otworzyła mi Rebekah.
-Cześć braciszku, czyżby Caroline dała ci kosza? - powiedziała uśmiechając się ironicznie. Czasami jej nienawidzę, a czasami ją kocham.
-Zejdź mi z drogi Rebekah. - powiedziałem ostrym tonem.
-Haha! A jednak! Wiesz Nik, że mnie nie oszukasz! -ucieszyła się i w podskokach gdzieś pobiegła, ja natomiast skierowałem się w stronę schodów i poszedłem do swojej sypialni.

Caroline:

Kiedy Niklaus wyszedł z mojego domu, zaczęłam się zastanawiać nad tym co mi powiedział. Nie zaprzątało mi to jednak długo głowy, gdyż postanowiłam zadzwonić do Bonnie i Eleny, żeby zorganizować babski wieczór póki mojej mamy nie ma w Mystic Falls. Wyjęłam więc telefon z torebki i wybrałam najpierw numer czarownicy.
-Hej Bonnie, jest może przy tobie Elena? - zapytałam, gdyż słyszałam pełno głosów przez słuchawkę komórki.
-Hej, Car. Tak, jest obok a o co chodzi? - Bonnie odpowiedziała mi zaintrygowana i chyba myślała, że coś się stało.
-Mam pomysł. Może wpadniecie do mnie na babski wieczór? Mogłybyśmy chociaż na dziś zapomnieć o tym wszystkim, hmm?
-Dla mnie pomysł ok, poczekaj, zapytam Elenę.
Słyszałam tylko krzyk „Elena! Caroline dzwoni i pyta czy wpadłybyśmy do niej na noc?”, później słychać było krzyk Eleny „Pewnie! O której mamy być?”
Wtedy Bonnie zapytała:
-No, pani organizatorko, o której mamy być i czy mamy coś kupić? - zapytała ucieszona czarownica.
-Bądźcie gdzieś o siódmej, co? I możecie kupić jakiś popcorn, bo alkohol mam.
-No to ok, będziemy o siódmej. Do zobaczenia! - krzyknęła w słuchawce i rozłączyła się, odłożyłam telefon i zeszłam na dół posprzątać salon przed ich wizytą.
Sprzątając, miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Podeszłam do okna wychodzącego na zachód, nikogo tam nie ujrzałam. To samo zrobiłam przy oknie wychodzącym na południe, jednak miałam nieodparte wrażenie, że ktoś ciągle się na mnie gapi, więc wyszłam przed dom. Nagle coś poruszyło się w krzakach naprzeciwko. Wytężyłam wzrok, jednak nic nie zobaczyłam. Nic, tylko drzewa i krzaki. Wróciłam do domu, była już osiemnasta trzydzieści. Poszłam na górę do swojego pokoju, żeby ogarnąć się przed ich wizytą. Może przy okazji gdzieś wyskoczymy. Szykując się, usłyszałam dzwonek do drzwi, zbiegłam w wampirzym tempie i otworzyłam drzwi.
-Cześć dziewczyny! - powiedziawszy te słowa, przytuliłam je, jakbyśmy nie widziały się szmat czasu, uściskały mnie równo mocno.
-No to co? Włączamy jakiś film czy co robimy? - Elena zapytała, rozkładając to co przyniosły na stole.
-Kupiłyśmy trochę więcej. - powiedziała Bonnie, wyciągając z papierowej torby kilka paczek chipsów, popcorn i ciastka.
-A po co tego tyle? Przecież ja i Elena jesteśmy wampirami. - powiedziałam, patrząc na stół z górą chipsów.
-Oj, ale przy oglądaniu filmów trzeba coś przegryzać. Przecież możecie jeść ludzkie jedzenie. - ciemnoskóra czarownica uśmiechnęła się i poszła do kuchni po miski i szklanki.
Elena w tym momencie wyciągnęła z torby wielkie opakowanie na płyty i zaczęła przeglądać zawartość. Było tam pełno horrorów, thrillerów i romantycznych filmów
-No to co dziewczyny, co dziś oglądamy? - zapytała, dalej wertując płyty.
-Chyba coś romantycznego, co? Mam dość już tych wszystkich paranormalnych sytuacji w naszym życiu. - powiedziała Bonnie, biorąc płyty od Eleny.
-O! ten jest dobry! „The Notebook”. Ryan Gosling tam gra! -czarownica teatralnym gestem mdlała, mówiąc o tym aktorze.
-Ok, no to podaj mi płytę. - powiedziała do niej Elena. Wzięła płytę i poszła do odtwarzacza dvd. Wzięła pilota i wszystkie rozsiadłyśmy się na kanapie, pożerając popcorn i pijąc drinki. W połowie oglądania filmu dostałam smsa z jakiegoś dziwnego numeru: „Dobrze się bawicie? Przy okazji, ładnie dziś wyglądasz”. Wystraszyłam się. Zaczęłam tępo gapić się na ekran komórki, nawet nie wiedziałam, że dziewczyny mnie szturchają.
-Caroline! Co ci jest? - zapytała Elena, ciągle mnie szturchając. Spojrzałam się na nią, na pewno zobaczyła przerażenie w moich oczach.
-Patrz – pokazałam jej tajemniczego smsa – ktoś nas podgląda.
Elena zamarła.
-Bonnie, chodź tutaj. Szybko! - ciemnowłosa wampirzyca krzyknęła do czarownicy, która w tym momencie poszła do kuchni zrobić nam kolejne drinki.
Spojrzała się dziwnie na Elenę, jednak podeszła do nas szybko.
-No, co się stało? Duchy są tutaj czy jak? - zapytała, podśmiewając się z naszych przerażonych min. Wzięłam telefon od Eleny i pokazałam Bonnie. Zamarła tak jak my.
-Naprawdę myślicie, że ktoś siedzi przed domem Caroline i ogląda co robimy? - ciemnoskóra dziewczyna zapytała z niedowierzaniem.
Dziewczyny spojrzały po sobie, później na mnie. Nie miałyśmy wątpliwości, że ktoś nas śledzi i wątpię, żeby to był zwykły człowiek.

Elena:

Wpadłam na pomysł, żeby zadzwonić do któregoś Salvatore, ale wydawało mi się to głupie. Pewnie ktoś z naszej szkoły chce nam napędzić stracha. Nie pytałam o to dziewczyn, jednak akurat zadzwonił do mnie Damon.
-Cześć, Damon. Coś się stało?
-Nie, po prostu chciałem z tobą porozmawiać. - powiedział spokojnym tonem. Nawet wyczułam, że się uśmiecha.
-To dobrze. Mógłbyś wziąć Stefana i przyjechać do domu Caroline? Oglądałyśmy film i nagle Caroline dostała smsa z jakiegoś dziwnego numeru „Dobrze się bawicie? Przy okazji, ładnie dziś wyglądasz”. Trochę się przestraszyłyśmy. - powiedziałam jednym tchem, jednak starszy Salvatore nie miał problemu, żeby mnie zrozumieć.
-Dobra, będziemy za dziesięć minut – powiedziawszy to, rozłączył się.


_______________________________________________________________________

w końcu następny rozdział. :D mam nadzieję, że się spodoba. ;)

3 komentarze:

  1. extra rozdział:D ciekawe kim jest podglądacz

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ! Fajnie, że akcja u cb mimo że blog jest o Klaroline nie kręci się tylko wokół niej. Intryguje mnie ten podglądacz ;D i Mam jeszcze pytanko, czy w twoim opowiadaniu Elena jest z Damonem ? Tak z ciekawości się pytam ;)
    Rozdział mi się bardzo podobał i nie mogę doczekać sie NN
    Pozdrawiam i do napisania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, dziękuję bardzo ;)
      a co do Eleny i Damona, to na razie nie są razem, ale kto wie :D

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. ♥